Bajka logopedyczna to krótka historyjka, której bohaterami może być nasze dziecko, Pan Języczek lub zwierzątka. Może być całkowicie abstrakcyjna lub oparta w otaczającej dziecko rzeczywistości, ściśle związana z aktualną sytuacją i wydarzeniami w jego życiu. Dorosły może ułożyć ją sam lub zaczerpnąć z literatury. Dzieci słuchając czytanych lub opowiadanych bajek, wykonują ćwiczenia usprawniające narządy mowy, polegające na pokazaniu ruchem języka, warg, żuchwy określonego fragmentu bajki. Ćwiczenia demonstruje dorosły, dlatego musi je sam wcześniej starannie przećwiczyć przed lustrem (rodzice dzieci uczęszczających na terapię logopedyczną doskonale je znają). Ćwiczenia są wplatane w treść bajki tak, aby dzieci nie odczuły znudzenia i zmęczenia. Dlatego też urozmaiceniem są także elementy ruchu i wypowiadane wyrazy dźwiękonaśladowcze.

Pragnę zaproponować bajkowo-zabawowy charakter ćwiczeń i gimnastyki buzi i języka. W zabawie bowiem dzieci się rozluźniają, cieszą z tego, co robią i chętniej właśnie "pracują". Poprzez zabawę odreagowują urazy związane z trudnościami i kojarzą zajęcia raczej z przyjemnością i zabawą niż nauką. W przystępnej formie doskonalą już nabyte i zbierają nowe doświadczenia, utrwalają i poszerzają zakres opanowanych umiejętności i sprawności językowych. Bajka logopedyczna oprócz tego ,że usprawnia narządy mowy dziecka, to również uwrażliwia na różnorodność świata dźwięków, mobilizuje do myślenia i poprawnej werbalizacji, przygotowuje do nauki czytania (poprzez usprawnianie słuchu fonemowego).

O czym powinno się pamiętać podczas prowadzenia ćwiczeń wspomagających rozwój mowy w oparciu o bajkę logopedyczną? W trakcie opowiadania bajki dziecko i dorosły siedzą tak, aby widzieć swoje twarze.

Buzie dziecka i dorosłego powinny być zawsze szeroko otwarte podczas wykonywania ćwiczenia. W ten sposób dziecko będzie dokładnie widziało jakie ruchy artykulatorów  powtórzyć. Dorosły natomiast będzie mógł przyjrzeć się, czy dziecko prawidłowo wykonuje polecenie.

Ułatwieniem dla dziecka i dorosłego mogą być lusterka. Kontrola wzrokowa ułatwi wykonanie ćwiczenia, sprzyja również dokładności i precyzji. Systematycznie należy kontrolować pracę dziecka. W razie potrzeby korygować błędy, pokazując ponownie ćwiczenie i prosząc, by dziecko wykonało je poprawnie. W miejsce polecenia: Zrób to... i to...proponuję zastosować formę: Czy potrafiłbyś zrobić coś takiego. Czy możesz pokazać jak...Spróbuj zrobić... Dorosły ma obowiązek dbania o prawidłowość i wysoką sprawność swego sposobu mówienia (wymowy, intonacji, akcentu, prostego i zrozumiałego budowania wypowiedzi, jej jednoznaczności, obrazowości i sugestywności).

Czas trwania bajki i ćwiczeń powinien być dostosowany do wydolności i wieku dziecka. Z dziećmi młodszymi lub słabo koncentrującymi się na zadaniach pracujemy krócej (możemy wykorzystać fragment bajki), ale za to pracujemy kilka razy w ciągu dnia.

Ćwiczenia z dzieckiem wymagają systematyczności i wytrwałości. Tylko wtedy możliwe jest osiągnięcie oczekiwanych efektów. A jeśli jeszcze zadbamy by były dla dziecka przyjemnością, zabawą, jednym ze sposobów spędzania czasu to efekty są gwarantowane.

W menu O nas – zakładce  Logopedia znajdziecie dwie bajki logopedyczne- ,,Indianie’’, ,,Przygody Języczka Wędrowniczka”. Poniżej zapraszam do kolejnych bajek logopedycznych, usprawniających aparat artykulacyjny szczególnie wargi i język.

,,Piknik”

Dzień był bardzo pogodny. Miś Uszatek, Króliczek i Prosiaczek postanowili zaczerpnąć świeżego powietrza, więc zaplanowali udać się do lasu na piknik. Uszatek przygotował koszyk wypełniony po brzegi przysmakami (robimy z języka „koszyk” – boki i przód języka unosimy do góry tak, aby na środku powstało wgłębienie). Króliczek zabrał duży koc (wysuwamy szeroki język na brodę).

Kiedy wszystko było już gotowe ruszyli do lasu (wypowiadamy: tup, tup). Podążając leśnymi ścieżkami obserwują skaczące (dotykamy czubkiem języka na przemian górnych i dolnych zębów zaczynając od lewej strony) po gałęziach drzew wiewiórki z puszystymi ogonkami. Kiedy dotarli na leśną polanę rozłożyli koc (wysuwamy szeroki język na brodę). Zmęczeni drogą rozsiadają się wygodnie na kocu i zabierają się do jedzenia pyszności z koszyka (oblizujemy wargi ruchem okrężnym).

Kiedy już się posilili, postanowili pospacerować po lesie. Miś Uszatek dostrzegł kilka dorodnych grzybów, które delikatnie zerwał i włożył do opróżnionego wcześniej koszyka (robimy koszyk z języka - boki i przód języka unosimy do góry tak, aby na środku powstało wgłębienie). Króliczek nie miał szczęścia do grzybów, ale pod jednym bardzo dużym drzewem zauważył norę lisa (otwieramy buzię szeroko i cofamy język jak najdalej do tyłu). Był tym odkryciem tak poruszony, że natychmiast pobiegł (dotykamy kolejno zębów górnych potem dolnych, zaczynając od prawej strony) o wszystkim powiedzieć przyjaciołom.

Kiedy tak spacerowali po lesie zaczęło się ściemniać, więc z uśmiechem na twarzy (uśmiechamy się bardzo szeroko nie pokazując zębów) udali się w drogę powrotną do domu.

,,Pyszna zupa jarzynowa”

Wyobraź sobie, że Twoja buzia to kuchnia, w której  przygotowujesz zupę jarzynową. Najpierw umyj wszystkie warzywa(wykonywanie kołowrotka językiem). Następnie obierz ziemniaki, marchewkę, pietruszkę ,seler (wielokrotne przesuwanie czubkiem języka od wałka dziąsłowego do podniebienia miękkiego). Teraz pokrój kalafior, por i przed chwilą obrane warzywa (energiczne wymawianie na wydechu: ciach, ciach, ciach). To wszystko wrzuć do gotującej wody i mieszaj (kołowrotek językiem). Zanim skosztujesz zupy, podmuchaj na nią (wdech przez nos, wydech przez usta). Spróbuj smakowitej zupki(mlaskanie). Ale pyszna zupa jarzynowa! (oblizywanie czubkiem języka warg dookoła).

,,Pan Język na spacerze”

Wyobraź sobie, że jesteś panem Językiem, który w piękny słoneczny dzień wybiera się na długi spacer. Najpierw podziwiał błękitne niebo (przesuwanie czubka języka od wałka dziąsłowego do podniebienia miękkiego), potem piękne wzgórza(przesuwanie czubka języka po wewnętrznej stronie policzków). Teraz policz drzewa(liczenie językiem górnych i dolnych zębów), a następnie przyjrzyj się pasącemu się na łące koniowi (kląskanie). Wyciągnij się na zielonej trawie( wysuwanie języka na brodę). Teraz wspinaj się po górach (wyciąganie języka w kierunku nosa). Jesteś na szczycie. Pójdź w lewą, a następnie w prawą stronę( wysuwanie języka w kierunku lewego i prawego ucha) – tu spotykasz pięknego pręgowatego kotka, który na śniadanie wypił mleko (dziecko mając szeroko otwarte usta, oblizuje wargi).

,,Samochód pana Zbyszka”

Wyobraź sobie, że Twoja buzia to samochód pana Zbyszka, w którym trzeba zrobić  generalne porządki. Najpierw odkurz w aucie podłogę(przesuwanie czubka języka po dnie jamy ustnej), fotele(przesuwanie językiem po dolnych zębach), umyj szyby(przesuwanie czubkiem języka po wewnętrznej stronie policzków). Teraz wytrzyj kurz z tablicy rozdzielczej i kierownicy(przesuwanie językiem po górnych zębach), z kierunkowskazów(dotykanie górnych siekaczy czubkiem języka na zmianę). Na zakończenie wyczyść jeszcze raz tapicerkę( przesuwanie czubkiem języka od podniebienia twardego do miękkiego).

,, Porządki”

To jest myszka i jej domek. Gdy tylko zaświeciło słońce, myszka wyszła przed domek (wysuwanie języka jak najdalej na brodę), rozejrzała się dookoła (zataczanie kółka językiem), spojrzała w prawo, a potem w lewo (język dotyka prawego i lewego kącika ust). Postanowiła wrócić do domu i zrobić w nim porządki. Najpierw umyła sufit (język dotyka podniebienia), potem zamiatała podłogę, (język wykonuje ruchy na dnie jamy ustnej), wytarła kurze z mebli (język myje wewnętrzną stronę zębów), umyła okna, najpierw jedno (wypychamy językiem policzek), potem umyła drugie. Na koniec wyciągnęła odkurzacz i odkurzyła dywanik (język zwija się w rurkę). Ponieważ odkurzacz nie wyczyścił dokładnie dywanika, myszka wzięła trzepaczkę i wytrzepała dywanik (mlaskanie językiem). Teraz myszka postanowiła coś zjeść. Nałożyła na miseczkę (język układamy w miseczkę) tik- taka i odpoczęła po ciężkiej pracy.

,,Urodziny Kubusia Puchatka”

Nadszedł dzień urodzin Kubusia Puchatka. Jego przyjaciele ze Stumilowego Lasu wraz z Krzysiem postanowili zorganizować dla niego przyjęcie niespodziankę. Krzyś zajął się przyrządzeniem tortu urodzinowego. W wielkiej misce ubił pianę z jajek (wykonujemy obroty językiem, najpierw w prawo, później w lewo), dodał do niej mąkę (wysuwamy wąski język jak najdalej do przodu) i proszek do pieczenia (wysuwamy wąski język jak najdalej do przodu). Następnie całość przełożył do blaszki i wstawił do piekarnika (wypychamy dolne zęby językiem). Kiedy ciasto było już gotowe Krzyś posmarował je masą miodową (przesuwamy językiem po podniebieniu od zębów w kierunku gardła i z powrotem).

Po południu wszyscy razem zapukali do Kubusia Puchatka (wypowiadamy: puk, puk). Na widok przyjaciół i tortu urodzinowego Kubuś bardzo się ucieszył (uśmiechamy się szeroko, nie pokazując zębów). Po wysłuchaniu głośnego Sto Lat, szybko zdmuchnął świeczki na torcie (wdychamy powietrze nosem, a następnie wypuszczamy ustami) i zabrał się do jego krojenia. Krzyś pomógł mu poczęstować urodzinowym ciastem przyjaciół. Wszyscy jedli tort ze smakiem (oblizujemy się). W końcu nadeszła chwila, której Kubuś nie mógł się doczekać, a mianowicie rozpakowywanie prezentów. Szybko, więc odkleił wstążeczki, którymi były zapakowane (przyklejamy język do podniebienia i odrywamy go z głośnym mlaśnięciem). Przyjęcie urodzinowe podobało się każdemu, szczególnie uradowany był Kubuś Puchatek, że mógł tak miło spędzić swoje urodziny i że przyjaciele go nie zawiedli.

,,Leśne ludki”

Daleko, daleko za ogromną rzeką szumi stuletni las (dzieci naśladują szum lasu szszszsz). Mieszkają w nim ptaki, zające, sarny, wiewiórki i wiele innych zwierząt. Czasem, gdy ktoś ma szczęście ( uśmiechamy się szeroko), może napotkać leśne ludki- malutkie stworzenia przypominające krasnale. Leśne ludki codziennie rano wychodzą ze swoich liściastych domków (wysuwamy język w linii prostej), by sprawdzić, co dzieje się w lesie. Rozglądają się na lewo i prawo (przesuwamy język w kąciki ust na lewo i prawo), spoglądają w górę, czy świeci słońce (wysuwamy język jak najdalej w kierunku nosa). Do słońca uśmiechają się radośnie (uśmiechamy się szeroko). Latem zrywają jagody, wspinając się na krzaczki (dotykamy czubkiem języka po kolei górnych ząbków), jesienią zbierają orzechy, grzyby i różne nasionka, którymi żywią się przez całą zimę. Wiosną odnawiają swoje domki, malują sufity (przesuwamy język po podniebieniu od zębów w kierunku gardła i odwrotnie) i ściany ( przesuwamy język po wewnętrznej stronie policzków), lakierują podłogę (przesuwamy język po dnie jamy ustnej), szorują okna (oblizujemy wargi w kółko) i piorą firanki. Ich ulubionym zajęciem jest jednak wieszanie szyszek na gałązkach drzew (dotykamy czubkiem języka różnych punktów na podniebieniu), robią to z wielkim zapałem. Po takiej pracy chętnie odpoczywają (oddychamy głęboko, pobierając powietrze nosem, powoli wydychając ustami). Kiedy mają wolną chwilę, malują obrazy (na podniebieniu „malujemy” czubkiem języka paski podłużne i poprzeczne oraz kropki). Przyglądają się później tym swoim pracom, robiąc mądre minki (prowadzący i dzieci robią dowolne minki, naśladując ludki). Leśne ludki nie boją się nas, lubią zwłaszcza dzieci. Spróbujcie poszukać ich przy okazji spaceru po lesie, a zobaczycie, ile radości przyniesie wam spotkanie z niezwykłymi mieszkańcami lasu.

,,Wyjazd nad morze”

Zając Cezary i miś Gabryś wygrzewali się na słońcu. Był upalny lipcowy dzień. Och, jak miło – westchnął Cezary i przeciągnął się na kocu. Nie lubię lata – narzekał miś (przesuwamy złączone usta raz w prawo, raz w lewo) jest ciepło – ufff... – duszno – ufff... i nudno (robimy smutną minę: układamy usta w podkowę). Podczas upałów zawsze robię się senny (szeroko ziewamy). Hmmm... zastanowił się Cezary (unosimy język do góry i na kilka sekund przyklejamy go do podniebienia). Może masz ochotę na małą wycieczkę?. Ooo... tak! – wykrzyknął uradowany miś. Bardzo chętnie! Tylko dokąd?  (dotykamy czubkiem języka raz prawego, raz lewego kącika ust). Na przykład nad morze – zaproponował zając. Ojej! Nigdy nie widziałem morza. Jak ono wygląda?  Czy jest duże?. Tak, ogromne (szeroko otwieramy buzię) i bez ustanku szumi – szszsz... szszsz... szszsz... Naprawdę? – zdziwił się miś. W takim razie już idziemy. Ha, ha, ha – serdecznie zaśmiał się Cezary. Misiu, morze jest daleko. Nie zdołasz tam dojść. Hmmm... Jak się tam dostaniemy?. Zastanawiał się miś (rozchylamy lekko usta i bardzo szybko machamy językiem od prawego do lewego kącika ust). Może poprosimy o pomoc konika Kasztanka? On ma bardzo mocne kopytka (energicznie klaszczemy językiem o podniebienie, naśladując tętent koński). Nic się nie martw, Gabrysiu. Pojedziemy nad morze pociągiem. Właśnie, pociąg! Nie pomyślałem o nim! (Robimy zawstydzoną minę: zęby łączymy, dolną wargę opuszczamy). Biegnij do domu, misiu. Jutro rano wyruszamy – zarządził zając.  Hurra, hurra! – zawołał uszczęśliwiony miś i szybko pobiegł do swojej chatki – tup, tup, tup.     Biegnie- tup, tup, tup – patrzy, a tu tygrysek Urwisek bryka po łące – hops, hops, hop Hej, hej! Tygrysku! – zawołał uszczęśliwiony miś. Nigdy nie zgadniesz, dokąd jutro jadę!. Jest duże i robi szszsz... szszsz...

Hmmm... Duże i robi szszsz... szszsz...? Co to może być? Jezioro?.Nie... Już wiem! Morze! Tak! Jedziemy z Cezarym nad morze! – potwierdził miś z zapałem. Och, ale wam dobrze. Jak myślisz, czy ja też mógłbym pojechać? Oczywiście, tygrysku. Zając bardzo cię lubi, na pewno nie będzie miał nic przeciwko, abyś jechał z nami. To wspaniale! Kiedy wyruszamy? Jutro rano. Spotkajmy się o dziewiątej przy tym dużym dębie. W porządku. Już biegnę się pakować – powiedział tygrysek i radośnie pobrykał do swojego domku – hops, hops, hops. Następnego dnia przyjaciele spotkali się na polanie. Wszyscy byli bardzo szczęśliwi. Tylko zajączek wyraźnie był czymś strapiony. Siedział pod drzewem i nerwowo chrupał swoją marchewkę – chrup, chrup, chrup. Ojoj, ojoj – mruczał pod nosem – nie wiem, czy wyłączyłem czajnik. Tak bardzo się spieszyłem... Zajączku, pociąg za chwilę odjeżdża, nie będzie na nas czekał. Jestem pewien, że dobrze zamknąłeś chatkę i na pewno zdjąłeś czajnik z pieca – uspokajał go Urwisek.  Hmmm... Obyś się nie mylił, tygrysku. Co jednak będzie, jeżeli czajnik nadal stoi na ogniu i woda się gotuje – bul, bul, bul – a biedny gwizdek wciąż gwiżdże? (gwiżdżemy). Cezary bardzo się zasmucił (robimy smutną minę: usta układamy w podkowę), usiadł na trawie i znów zaczął nerwowo chrupać marchewkę – chrup, chrup, chrup. W takim razie wracamy – westchnął tygrysek. A co z naszą wycieczką? – zmartwił się Gabryś (robimy smutną minę: usta układamy w podkowę).  Niestety, misiu, będziemy musieli zrezygnować z wycieczki.  Gabryś usiadł na trawie i rozpłakał się (unosimy język do góry, przyklejamy go do wałka dziąsłowego   i wymawiamy długie „iii”).  A-feee... Misiu, jesteś strasznym egoistą! , skarcił go Urwisek (nadymamy policzki i robimy groźną minę). Nie możesz myśleć tylko o sobie! Tak się cieszył, że zobaczy morze – bronił Gabrysia zając. Urwisku, nie miej mu tego za złe. Wrócę do chatki, a wy pojedziecie sami. W żadnym wypadku!, zawołał Gabryś. Zobacz, zajączku, już nie płaczę. Albo pojedziemy wszyscy, albo nikt!.      To mi się podoba!, zawołał Urwisek. Misiu, jesteś bardzo dzielny! Powoli poszli do chatki Cezarego. Szli: zając – kic, kic, kic – Gabryś – trep, trep, trep – Urwisek – hops, hops, hops. Doszli już do starej wierzby, gdy nagle zobaczyli wróbla Huberta. Ćwir, ćwir, dzień dobry – przywitał się ładnie wróbelek. Dlaczego jesteście tacy smutni? Ćwir, ćwir, może pomóc? Zostawiłem czajnik na piecu – powiedział zmartwiony zajączek (układamy wargi w podkowę). Ćwir, ćwir, wcale nie! Ćwir, ćwir, przelatywałem przed chwilą koło twojego domku. Bałem się, że jeszcze śpisz, więc zajrzałem przez okno do chatki.  iii...? Widziałeś mój piec? Jesteś absolutnie pewny, że nie było na nim czajnika? O tak, ćwir, ćwir, jestem pewny (kiwamy głową i wysuwamy do przodu usta). W takim razie biegnijmy, przyjaciele!,  zawołał uradowany Cezary. Może jeszcze zdążymy na pociąg! Dziękujemy ci, wróbelku!, zawołał tygrysek i uśmiechnął się serdecznie do wróbelka (Uśmiechamy się szeroko: zęby lekko łączymy, wargi rozciągamy), Gabryś zaś i Cezary posłali mu piękne całusy – cmok, cmok (przesyłamy całuski: usta zaokrąglamy i wysuwamy do przodu). Ćwir, ćwir, polecę z wami i odprowadzę was na pociąg. Szybciutko podążyli w kierunku stacji. Zając kicał – kic, kic, kic .Gabryś tupał – tup, tup, tup – Urwisek skakał – hops, hops, hops – wróbelek frunął – frrr... frrr... frrr... W końcu przybyli na miejsce. Byli bardzo zmęczeni, usiedli więc na ławeczce (daleko wysuwamy język na brodę).Spokojnie – wysapał Urwisek – pociągu jeszcze nie ma. Ufff... Już myślałem, że nie zdążymy. Ojojoj... – zmartwił się Cezary. A jeżeli pociąg już odjechał? Ojojoj...Nie panikuj, zajączku, uspakajał go Urwisek. Zobaczysz, że pociąg lada chwila wtoczy się na stację – puf, puf, puf ,wesoło zagwiżdże – uuu, uuu i szybciutko zabierze nas nad morze – cz-cz-cz, cz-cz-cz, cz-cz-cz. Obyś miał rację, tygrysku. Mijały minuty. Zegarek Cezarego nieubłaganie odmierzał czas – tik-tak, tik-tak. Na próżno nasi przyjaciele spoglądali to w prawo, to w lewo (dotykamy czubkiem języka raz prawego, raz lewego kącika ust). Wszystko wskazywało na to, że pociąg już odjechał.

,,Śniadanie Puchatka”

Kubuś Puchatek obudził się rano, przeciągnął i bardzo mocno ziewnął (ziewanie). Poczuł, że jego brzuszek jest pusty wyruszył wiec do lasu na poszukiwanie miodu. Idzie wyboistą ścieżką (przesuwamy językiem po zębach) rozgląda się w prawo i lewo. Próbuje wyczuć, gdzie jest dziupla z miodem (kilka razy wdychamy powietrze nosem, a wydychamy ustami). Stanął przed wysokim drzewem. Spojrzał w górę (językiem dotykamy górnej wargi) i zobaczył dziuplę, z której wypływał pyszny miodzik. Kubuś zaczął więc wspinać się po drzewie. Sięgnął łapką do dziupli i wyjął ją oblepioną miodem. Oblizał ją całą dokładnie (wysuwamy język z buzi i lekko ruszamy w górę i w dół) i wsunął  łapkę ponownie i znowu ja oblizał. Podczas jedzenia Puchatek pobrudził sobie pyszczek. Teraz próbuje go wyczyścić. Oblizuje wiec językiem dokładnie wargi, dotyka do kącików ust, a na koniec oblizuje ząbki. (usta cały czas szeroko otwarte). Misiu poczuł ,że jego brzuszek jest już pełen. Zszedł z drzewa i ruszył w drogę powrotną. Musiał iść tą samą wyboistą dróżką (dotykamy czubkiem języka do każdego ząbka na górze i na dole), więc gdy doszedł do swojego domku był bardzo zmęczony (wysuwamy język na brodę i dyszymy). Położył się do łóżeczka i zasnął (chrapiemy).

Osiołek”

Na polanie bardzo smacznie spał sobie osiołek (chrapanie). Gdy nastał ranek, osiołek się zbudził. Bardzo szeroko otworzył swoją buzię i ziewnął (ziewamy). Nagle poczuł się głodny. Nabrał więc sporo trawy do pyska (otwieranie i zamykanie buzi) i dokładnie zaczął ją żuć (żucie). Po swoim śniadaniu osiołek oblizuje ząbki żeby były czyste, każdy ząbek po kolei (przesuwamy językiem po zębach). Jedno źdźbło przykleiło się do podniebienia, trzeba je koniecznie oderwać (przesuwamy językiem po podniebieniu). Osiołek po swoim jedzeniu biega po polanie (kląskanie), a ruchy te naśladuje język – raz w górę (język do nosa). Raz w dół (język na brodę, buzia szeroko otwarta). Zmęczony osiłek podchodzi do strumyka i pije wodę (język zwinięty w rurkę). Przed nocnym spaniem osiołek dokładnie myje każdy ząbek (język przesuwamy po wewnętrznej i zewnętrznej ścianie zębów) oraz policzki (językiem przesuwamy po wewnętrznej stronie policzków).

,,Burek z podwórka”

W wiejskiej zagrodzie, pies zwany Burkiem skrzętnie zarządza całym podwórkiem. Niech Burkiem będzie w buzi języczek, dziś obowiązki jego wyliczę: Rankiem, gdy tylko ślepia otwiera, to za porządki wnet się zabiera. Najpierw przy swojej budzie posprząta: zmiecie (oblizywanie warg ruchem okrężnym), i wsunie kości do kąta (wysuwanie i chowanie do jamy ustnej języka ułożonego w łopatkę). Następnie w budzie zrobi sprzątanie (masowanie czubkiem języka wewnętrznej strony policzków) i zerknie w miskę, czy jest śniadanie ( kierowanie języka w kąciki warg). Na widok kaszy się oblizuje (oblizywanie językiem „wąsów „ i „brody”) i zjada wszystko, bo mu smakuje (głośne mlaskanie). Teraz już Burek biegnie wesoło policzyć kurki, które wokoło ,siedzą przy wejściu swego kurnika sprawdza, czy w nocy liska zbójnika nie było u nich może przypadkiem, bo zjadłby kurki smaczne ukradkiem (liczenie ząbków „kurek”, poprzez dotykanie każdego zęba czubkiem języka).

A tuż za płotem - gąsek gęganie (gęganie: gę, gę, gę). Już biegnie Burek z głośnym szczekaniem (szczekanie: au, au, au), znaki podając, - przed zgrają kotów (miauczenie: miau, miau, miau)

gąski wybawić chce od kłopotu. A gąsior sycząc ( syczenie:sss ……), broni tu stada.

Niesfornych drani zmyka gromada, pufając, (nadymanie policzków i wypuszczanie powietrza)

szybko biegnie do boru, co szumem śpiewa wiele utworów ( szumienie szsz……..). Na Burka czeka nowe zadanie musi on krówkę wziąć na śniadanie. Krowa Burkowi muczy przyjaźnie ( muu …….), idą we dwoje, bo tak jest raźniej. Tak wąską dróżką szli pośród lasu... aż przestraszyli się wnet hałasu.

Spogląda Burek we wszystkie strony (wysuwanie języka i kierowanie go w prawo i w lewo).

To wóz strażacki pędzi szalony. i–a, i–a, i–a, słychać z oddali, strażacy trening dziś zaczynali.

Wtem słyszy Burek gwizd mu znajomy (gwizdanie), i widzi w dali płot ogrodzony.

Słyszy też głośne znane cmokanie (cmokanie). To pan go wzywa-nowe zadanie!!! Ciśnie się Burek przez dziurę w płocie, (przeciskanie języka przez zaciśnięte zęby), gdy nagle skupił wzrok swój na kocie, co miaucząc groźnie, (miauczenie), rybki rachował, lecz widząc psa, szybko się schował.

Wdzięczne ślą rybki buźki spod wody ( całuski), lecz psina pędzi w stronę zagrody.

Koń już w zaprzęgu stoi gotowy, parska i muchy odgania z głowy (parskanie). Pan cmoknął głośno, a koń leniwie (cmokanie), ruszył, lecz tempo zwiększał cierpliwie. Słychać już stukot, (kląskanie), a Burek z boku, chce dziś koniowi dotrzymać kroku. Dzień cały Burka jest wypełniony.

Pod wieczór wraca psina zmęczony. Zjada kolację (mlaskanie), klepie posłanie (wypychanie językiem policzków), i już po chwili słychać chrapanie (chrapanie).

 

Opracowanie:

Anna Tafelska-Mielniczek